Za nami premiera spektaklu „Nie(ch) żyje nam!”, premiera okraszona ogromną niepewnością. Dla wielu był to debiut na scenie, inni byli już ze sceną obyci. A jak wyglądał dzień premiery i cały projekt „Moje teatralne alter ego”, w którym wzięłam udział?
Zacznijmy od maja. Wysyłam mejl by zapisać się do grupy teatralnej. Nie wiem do końca czego szukam. Na pierwsze spotkanie idę bardzo niepewnie, jednak łapię kontakt z innymi i już wiem że to będzie przygoda mojego życia. Pierwsze spotkania mijają szybko, Jacek, nasz instruktor, przekazuje nam dużo wiedzy aktorskiej i pisarskiej, po warsztatach wszystko zaczyna zależeć od nas. Marta wysyła pomysł scenariusza, wszystkim się podoba, dodajemy na spotkaniu w parku kilka zmian i zaczynamy pracę od strony pisarskiej. Ostatecznie we wrześniu udało się napisać 40-stronicowy scenariusz, a zostało wtedy 7 prób do premiery. Tylko 7 prób i premiera! Termin na wykonanie plakatów i zaproszeń minął już dawno, więc wszyscy próbujemy się spiąć. Dzień przed próbą generalną dopinamy scenariusz świateł oraz muzyki.
Nastał 18 października i pierwsza próba generalna. Poszło. Jest dobrze, wszyscy wychodzimy szczęśliwi. To już ostatnia próba i teraz czeka nas premiera, jednak czy na pewno wszystko gotowe? 25 października, zaczynamy od dekorowania sceny, słuchamy przy tym świątecznej muzyki dla rozluźnienia, nikt jednak rozluźniony nie jest. Przychodzi Jacek, półtorej godziny przed spektaklem robimy ostateczną próbę. Jest dosyć ciężko, odpada nam podczas próby jedna osoba ze względu na problemy zdrowotne. „To będzie katastrofa” – mówię do koleżanki obok, ta przytakuje mi. Ostatecznie udało się opanować sytuację. Po próbie Jacek rozmawia z nami wszystkimi, wspiera nas. Już za 30 minut wychodzimy na scenę Miejskiego Domu Kultury w Wołominie. Na widowni robi się tłoczno, widzimy swoich przyjaciół, rodzinę, znajomych. Na chwilę trema ucieka, wchodzimy za kulisy, za 5 minut gramy. Słyszymy Monikę, koordynatorkę całego projektu, zapowiadającą nas.
Wychodzimy na scenę i dzieje się magia premiery. Słyszałam, że gdy próba generalna jest słaba to spektakl jest dobry. Jest w spektaklu taka magia, którą zrozumieć można jedynie będąc na scenie i której opisać się słowami nie da. Zagraliśmy!!! Kłaniamy się, wchodzimy do garderoby i krzyczymy z radości. Udało się!!! Radość, którą wtedy wszyscy czuliśmy jest nie do opisania, sami nie wierzyliśmy, że to się uda. Myślę, że emocje nas wszystkich trzymają do teraz. Powinniśmy być najdumniejsi z tego co udało nam się zrobić. Pokazaliśmy, że nastoletni ludzie mają głos, mają umiejętności i chęci by działać. I zadziałaliśmy i działać będziemy dalej.
Tekst: Nikola Korzeniewska
Zdjęcia: Dorota Michałowska, Tomasz Franczak